Artykuł powstał w oparciu o materiały zebrane przez 90 HDWP. Prezentację przygotowaną przez 90 HDWP możecie obejrzeć TUTAJ.


 

Polenlager 95, czyli o tym, co właściwie upamiętnia tablica, znajdująca się w centrum miasta, niedaleko Muzeum Miejskiego. Polenlager oznacza nic innego, jak obóz polski, a dokładniej system 26 niemieckich obozów koncentracyjnych i miejsc pracy przymusowej dla Polaków na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim podczas II wojny światowej. Jedno z takich miejsc znajdowało się w Żorach.

Obóz Polenlager 95 znajdował się w koszarach przy dzisiejszej ul. Męczenników Oświęcimskich. Dokładniej między dzisiejszym Bankiem Spółdzielczym, a Muzeum Miejskim. Dzisiaj baraków, w których zlokalizowany był obóz już nie ma, zachowały się jedynie  stare budynki sztabu (popularny GS). Podczas poszukiwań na temat tego miejsca udało nam się dotrzeć do wspomnień S. Polaka, jednego z potomków osób osadzonych w obozie Polenlager 95 w Żorach. Dzięki uprzejmości pracowników muzeum miejskiego – pana Jana Delowicza oraz pana Tomasza Góreckiego udało nam się dotrzeć do wielu ciekawych źródeł, w tym wspomnień S. Polaka, czy materiałów archiwalnych Muzeum Miejskiego w Żorach.

27 sierpnia 1942 – styczeń 1945

Obóz funkcjonował 3 lata, prawdopodobnie jego komendantem był Johan Heine, funkcjonariusz żandarmerii, nieznanej bliżej rangi. Jego pomocnikami było 6 uzbrojonych wartowników, tożsamości trzech z nich nie poznano do dzisiaj.

Więźniowie po wejściu do obozu poddawani byli szczegółowej rewizji osobistej, wydawano im cienkie koce, po jednej łyżce i blaszaną miskę.

Więźniami obozu Polenlager 95 byli przede wszystkim mieszkańcy Śląska, którzy nie wyrazili zgody na podpisanie Volkslisty. Musieli oni zwolnić swoje mieszkania oraz domy, aby mogły zostać one zajęte przez Niemców, którzy masowo sprowadzani byli na teren Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Ludzie w obozie spali w drewnianych barakach na piętrowych pryczach zbitych z desek. Pomieszczenia były zimą prawie nie opalane. Wyżywienie było marne. Jak podają źródła na śniadanie dostawali pół litra czarnej kawy i jedną kromkę chleba, na obiad miskę jałowej zupy z brukwi lub krupnik. Na kolację dostawali kawę i kromkę z marmoladą. Panowała pluskiew, nie było też zapewnionej opieki medycznej.

Praca, praca, praca… 

Podstawą życia w obozie była praca. Każdy, nie zważając na wiek i stan zdrowia był zmuszany do niewolniczej pracy na terenie obozu. Dzieci były wysyłane do pracy w niemieckich gospodarstwach domowych. Poza obozem zatrudniano ich do pracy warsztatach, młynie i pobliskich niemieckich zakładach. Wynagrodzenie za pracę więźniów pobierała administracja obozu. Więźniowie byli po prostu tanią siłą roboczą, która pracowała dla Niemców i na ich rzecz. Nie zważano na warunki sanitarne, śmierć więźniów była na porządku dziennym.

W obozie byłem wykorzystywany wyłącznie do ciężkich robót, najczęściej do rozładunku wagonów kolejowych, w zamian za głodowe posiłki i nieludzkie warunki bytowe

Likwidacja obozu

Na początku 1945 roku przystąpiono do likwidacji obozu, więźniów wywożono wgłąb Rzeczy. 6 stycznia deportowano grupę 23 kobiet do fabryk zbrojeniowych, pozostałych przewieziono do Wodzisławia gdzie znajdowała się grupa marszu śmierci. We wspomnieniach pana Polaka czytamy, iż niektórym więźniom, z racji stroju (nie mieli pasiaków, a ubrania cywilne) udało się uciec. Z końcem stycznia, gdy załoga opuszczała obóz. Reszcie więźniów udało się uciec, znaleźli schronienie wśród żorskich rodzin.

Prezentację przygotowaną przez 90 HDWP możecie obejrzeć TUTAJ. 

Zwiad został przeprowadzony przez 90 HDWP w ramach projektu Mapa Pamięci. Projekt Mapa Pamięci jest realizowany z środków budżetu Gminy Miejskiej Żory, jako zadanie publiczne w obszarze kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego: Realizowanie przedsięwzięć kulturalnych popularyzujących tradycję i dziedzictwo kulturowe Żor, w tym wiedzę o zabytkach