Czuwaj!

W dniu 09.06.21 przedstawiciele naszej Komisji Historycznej gościli w Urzędzie Miasta Żory i przeprowadzili wywiad z Panem Danielem Wawrzyczkiem – długoletnim członkiem samorządu miejskiego, Zastępcą Prezydenta Miasta Żory, oraz…. m. in. harcerzem drużyny wodnej. Zapraszamy do przeczytania transkrypcji:

Wywiad z Zastępcą Prezydenta Miasta Żory, 

Panem Danielem Wawrzyczkiem 

Przeprowadzony przez przedstawicieli  Komisji Historycznej Hufca ZHP Żory 

K.H. – Komisja Historyczna Hufca ZHP Żory: Jakub Warzecha, Tomasz Górecki

D.W. – Daniel Wawrzyczek 

K.H. – Przeprowadzamy wywiad z Panem Danielem Wawrzyczkiem – Zastępcą Prezydenta Miasta Żory. Wywiad przeprowadzają druhowie Tomasz Górecki oraz Jakub Warzecha. I pierwsze pytanie: od jak dawna pełni Pan tę funkcję?

D.W. – Od 1998 roku nieprzerwanie aż do 2010. Potem od pierwszego stycznia 2011 do grudnia 2014 byłem Doradcą Prezydenta i później od grudnia 2014 do dziś jestem ponownie Zastępcą Prezydenta Miasta.

K.H. – Czym charakteryzuje się praca Zastępcy Prezydenta? Oprócz tego, że w razie nieobecności prezydenta przejmuje jego obowiązki. Na pewno na co dzień jest coś jeszcze?

D.W. – Przede wszystkim, zgodnie z przepisami, w naszym mieście wielkości Żor może być dwóch Zastępców Prezydenta, natomiast prezydent Waldemar Socha już od trzech kadencji powołuje tylko jedną osobę na tę funkcję. Moja praca charakteryzuje się tym, że oprócz tego, że zastępuję prezydenta w trakcie jego nieobecności, to w ramach mego nadzoru podlegają mi Wydziały Geodezji Kartografii i Katastru, Skarbu Miasta, Urbanistyki i Architektury, Inwestycji, Infrastruktury Miejskiej, Inżynierii Środowiska i Zespół Zamówień Publicznych. A od pierwszego czerwca nowy Wydział Zarządzania Kryzysowego i Gospodarczy. Oprócz tego w czasie pandemii zostałem wyznaczony przez prezydenta miasta do pełnienia funkcji Przewodniczącego Zespołu Zarządzania Kryzysowego ds. Covid’u. Jestem też delegatem Miasta Żory na forum Międzygminnego Związku Komunikacyjnego z siedzibą w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie swego czasu, byłem Przewodniczącym Zarządu. I to, z grubsza rzecz ujmując, praca tych wydziałów i ich koordynacja, oczywiście w porozumieniu z prezydentem Sochą, mi podlega.

K.H. – Jak to wygląda na co dzień? Bo wyobrażenie młodych ludzi może być takie, że Pan Prezydent siedzi, wydaje polecenia, zarządza, wszyscy biegają z dokumentami i tak to wszystko ładnie wygląda. Jaka jest rzeczywistość?

D.W. – Rzeczywistość jest różna w zależności od specyfiki wydziałów. Bo wpływa tych podań do wszystkich wydziałów bardzo wiele i one się różnymi sprawami zajmują. Nie polega to na samym zasiadaniu za biurkiem i słuchaniu ludzi, chociaż z tego też się ta praca składa. Sporo spraw wymaga takiej osobistej interwencji, zapobiegliwości i spotkań z pracownikami urzędów, przede wszystkim naczelnikami, czy też z przedstawicielami instytucji które współpracują z Urzędem Miasta. To samo tyczy się współpracy z Urzędem Wojewódzkim, z Urzędem Marszałkowskim, albo też z takimi instytucjami, które na pierwszy rzut oka obywatelowi nie wydawałoby się, że Urząd musi z nimi współpracować, bo się z administracją nie kojarzą np. z Miejskimi Zakładami Opieki Zdrowotnej sp. Z.O.O. w Żorach, gdzie Urząd Miasta jest jednoosobowym udziałowcem, czyli tak naprawdę właścicielem w 100%. I w dobie pandemii, teraz panującej, zorganizowaliśmy Punkt Szczepień Powszechnych w nowej hali przy Liceum im. Karola Miarki. Przy bardzo dużej i wydatnej współpracy z Panią Prezes. W tej chwili, gdy rozpoczął się rok szkolny, trzeba było przenieść punkt szczepień do Galerii „Wiślanka”, tak, by młodzież mogła korzystać z nowej hali.

Galeria „Wiślanka” w Żorach

K.H. – Co Pan najbardziej lubi w swojej pracy? Jaki fragment tej działalności?

D.W. – Lubię kiedy jakiś mój pomysł, oczywiście po przekonaniu innych jest realizowany, wchodzi w życie i pozytywnie wpływa na to co się w mieście dzieje.

K.H. – Czyli decydować, mieć wpływ na coś i czerpać satysfakcję z tego, że własne pomysły wchodzą w życie.

D.W. – Tak. Ale potrafię też docenić pomysły innych osób. Jeśli ktoś przychodzi z dobrym pomysłem i sposobem jego realizacji, to potrafię to docenić.

K.H. – Tutaj możemy przejść do pytania, jak to się stało, że został Pan Zastępcą Prezydenta Miasta?

D.W. – W latach dziewięćdziesiątych prowadziłem i byłem współwłaścicielem firmy consulting’owo – projektowej działającej w Rybniku. W 1998 roku w zupełnie innych realiach społecznych i politycznych, kiedy odbywały się wybory do samorządu miejskiego startowało kilka komitetów wyborczych. Startował między innymi komitet wyborczy Żorska Samorządność – Unia Wolności, z ramienia której startował ówczesny prezydent Zygmunt Łukaszczyk, oraz późniejszy prezydent Waldemar Socha. A ja startowałem w ramach komitetu wyborczego Akcja Wyborcza – Solidarność. Wtedy komitet Żorska Samorządność – Unia Wolności otrzymał 16 radnych, AWS ośmiu. W trakcie negocjacji uzgodniono, że parytet we władzach miasta będzie wynosił dwa do jednego. Czyli np. w zarządzie sześcioosobowym będą cztery osoby rekomendowane przez tamten komitet i dwie osoby od nas. Oraz że będzie Prezydent i Wiceprezydent z tamtego komitetu wyborczego i jeden rekomendowany przez AWS. Ja otrzymałem rekomendację AWS na funkcję Wiceprezydenta, lecz musiała mnie jeszcze wybrać Rada Miasta i zrobiła to na początku listopada 1998. Potem oczywiście wiatr historii zniósł AWS 3 lata później w 2001 roku. Mimo to przez kolejne kadencje byłem Wiceprezydentem, czy też Zastępcą Prezydenta, bo w 2002 roku odbyły się zupełnie inne wybory. Zmniejszono radykalnie ilość radnych w Radzie Miasta do 24 w przypadku Żor, Prezydent jest wybierany w wyborach powszechnych i ma więcej kompetencji niż w czasach, kiedy był wybierany przez Radę Miasta.

Logo AWS

K.H. – Zlikwidowano Zarząd Miasta.

D.W. – Tak, już nie ma takiego organu jak Zarząd Miasta. Jest tylko prezydent i Zastępca, czy też Zastępcy. Prezydent, ani Zastępca Prezydenta nie mogą być radnymi. A dlaczego jestem na tym stanowisku tyle lat? W 1998 roku negocjowaliśmy powstanie koalicji. Umówiliśmy się że nie chodzi nam o przejęcie władzy dla samego jej sprawowania. Mieliśmy wspólny program obliczony na wiele lat, który miał zmienić miasto. Taki ramowy program – społeczny, gospodarczy, etc. Oczywiście możliwy do realizacji w ramach Rady Miasta i budżetu. Podjęliśmy decyzję, że lepiej współpracować zgodnie, bo każdy lubi swoje miasto i chciałby pomóc mieszkańcom, niż bezproduktywnie się kłócić. Tego się cały czas trzymaliśmy i dzięki temu później, gdy radykalnie się zmieniła sytuacja, Polska weszła do Unii Europejskiej i pojawiły się dodatkowe fundusze, potrafiliśmy się dogadać jak je wykorzystać.

K.H. – Panie wiceprezydencie, może warto uświadomić młodym ludziom jak Żory wyglądały w 1998 roku. Owszem, bloki stoją jak stały, ale miasto było w innej sytuacji. To była dalej betonowa sypialnia – ileś ludzi pracowało w górnictwie, mieliśmy strukturalne bezrobocie…

D.W. – W 1998 roku byliśmy świeżo po zamknięciu kopalni “Żory”, naszej jedynej kopalni. Było 29 procentowe bezrobocie. Pamiętam, że podlegały mi wtedy sprawy społeczne, czyli MOPS, lokalówka, etc. Na przyjęcia stron przychodziło kilkadziesiąt osób i wszystkie w tej samej sprawie – nie mają pracy, nie mają zarobku, nie wiedzą co robić, nie mają czym nakarmić rodzin, to były takie poważne problemy. Dzieci nie jadły posiłków, teraz to się nie mieści w głowie. Wtedy dopiero raczkowała Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, powstawały pierwsze zakłady w Baranowicach.

Kopalnia „ZMP” w Żorach

K.H. – Nikt nie wierzył, że tysiąc ludzi zatrudnią, a takie były pierwotne plany.

D.W. – Pamiętam, gdy zostałem Wiceprezydentem to te zakłady się budowały. Jeszcze pamiętam niedoszłą kopalnię “Warszowice”, która tam miała powstać. Ona już prawie była na ukończeniu i widziałem jak się ją rozbiera z powrotem. W tym miejscu funkcjonują teraz inne firmy. Pamiętam, to było lato 1999 jak tam zaczęły powstawać pierwsze zakłady. Każdy inwestor był dobry i wtedy udało mi się ściągnąć pierwszą taką większą inwestycję do Żor, która budziła wtedy dużo emocji, czyli Auchan. Auchan, Leroy Merlin, Decathlon i Norauto, bo to jest wszystko jedna i ta sama sieć handlowa. W Auchan 500 osób znalazło pracę i myśmy się cieszyli, że tyle osób poszło do pracy za jednym zamachem. Swego czasu Auchan to był największy podatnik podatku od nieruchomości w Żorach. Dobrze nam się współpracowało z KSSE. Pojawili się nowi inwestorzy, pojawiło się Pole Wygoda, ale to już są lata mocno dwutysięczne. Przede wszystkim za każdym razem staraliśmy się doprowadzić do takiej sytuacji, że inwestor przychodzi do naszego miasta i jest należycie obsłużony i żeby potem wszystkim mówił, że “w Żorach warto inwestować, bo tu w Urzędzie cię poważnie potraktują”. Nawet nie wiedzieliśmy, że nam się to tak dobrze sprzeda, nie wiedzieliśmy, że wśród Koreańczyków, którzy się pojawili w Żorach, jest taka solidarność narodowa i oni mając doświadczenie w różnych miejscach w Polsce rozpowiedzą wszystkim, że warto tutaj przyjść, bo tu się ich dobrze traktuje. Bo tutaj wszystko można szybko załatwić, urzędnicy będą wam pomagali ze wszystkim, będzie podstawiany grunt uzbrojony, droga, etc. W dniu otwarcia zakładu była droga, podłączenie do wszystkiego i to wszystko było zrobione. Takie było nasze stanowisko, że każdego inwestora należy hołubić, bo on tworzy miejsca pracy, płaci podatki i przyczynia się do dobrobytu swojego i innych. I jeśli ktoś chce zainwestować pieniądze, jest godzien szacunku, to należy mu w tym pomóc, a jednocześnie pomóc sobie i swojemu miastu. Proste.

K.H. – To może teraz przejdziemy do młodych mieszkańców Żor. Na pewno widuje się Pan często z młodzieżą wszelkiego rodzaju, mniejszą, większą. Wiadomo, dzieci i ryby formalnie głosu nie mają, ale jakiś wpływ na życie w mieście mogą mieć i czasem mają. Jak to wygląda?

D.W. – Myśmy się bawili na podwórku, spędzaliśmy ze sobą masę czasu. Teraz dzieci są w sieci, co było nie do pomyślenia za naszych czasów. Myśmy byli ze sobą i to była najlepsza zabawa. Stałe przebywanie ze sobą i komunikacja wśród młodzieży. Natomiast młodzież w większości była pozbawiona jakiegokolwiek wpływu na otaczającą ich rzeczywistość. Nie istniało coś takiego jak Młodzieżowa Rada Miasta, która dziś skupia aktywną młodzież. Jedyne instytucje młodzieżowe, jakie działały to był Związek Harcerstwa Polskiego i harcerzy było bardzo wielu w porównaniu z czasami dzisiejszymi. Młodzież gremialnie bojkotowała inne organizacje młodzieżowe pokroju Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, czy Związku Młodzieży Wiejskiej. Dziś widzę, że dzięki istnieniu internetu i wymianie informacji młodzież ma wielki wpływ na otaczającą rzeczywistość. Może niezupełnie formalny. Nie wiem, czy ktoś kto jest młody zdaje sobie sprawę z możliwości jakie posiada. Większość ludzi niezależnie od wieku jest na jakimś portalu społecznościowym. Okazuje się, że wiele osób przejmuje się tym, co tam się pisze. I nagle akcja, czy jakiś sygnał, informacja tam umieszczona przez młodych ludzi, ma realny wpływ na to co dzieje się w realnym świecie. Tak dzieje się w skali świata, kraju, ale także u nas, na naszym żorskim podwórku.. A ja… Tak, ja jak najbardziej korzystam z opinii młodych ludzi na temat różnych spraw.

K.H. – I ostanie pytanie, ponieważ przyszliśmy do Pana w zielonych mundurkach – Jaki jest Pana stosunek do harcerzy, czy harcerstwo jest w Żorach widoczne i co harcerstwo dla miasta mogłoby zrobić?

D.W. – Mój stosunek? Mój stosunek do harcerzy jest oczywiście pozytywny. Nawet w czasach komuny, była to organizacja, która gromadziła ludzi myślących niezależnie. Przez pewien czas władze usiłowały starszych harcerzy zaangażować bardziej w „budowę socjalizmu”. Nazywało się to Harcerska Służba Polsce Socjalistycznej. Narzucono nowy, tzw piaskowy krój mundurów. Ci, którzy dalej próbowali robić prawdziwą harcerska robotę, nie chcieli zakładać nowych, chodzili dalej w tych zielonych, które już były oficjalnie zniesione. Można też było zostać, tak jak ja i wielu innych moich kolegów w Żorach, harcerzem wodnym. Drużyny specjalistyczne mogły zostać przy własnym umundurowaniu. Wodniacy co do zasady działali przy liceum im. Karola Miarki, rzadko pojawiała się młodzież, która uczyła się w innych szkołach. Nas tam było z 60, 70, może 80. Szanowałem wtedy to, że kadra, jak na warunki lat 70/80, zachowywała się bardzo przyzwoicie. Stale nawiązywaliśmy do tradycji przedwojennej, patriotycznej i była to chyba jedyna, lub jedna z nielicznych organizacji działających w warunkach realnego socjalizmu, która prawie w ogóle się nie odnosiła do tej rzeczywistości. Młodzież to czuła i bardzo doceniała z tego powodu, że ci ludzie się tak zachowywali. Teraz działamy w zupełnie innych realiach, tego się nie da opowiedzieć komuś, kto tego nie przeżył.

Żorscy wodniacy – lata 70/80

D.W. – Ale do sedna sprawy. Jaki mam stosunek do harcerstwa? Kiedyś przyszła do mnie Pani radna Anna Nowacka i powiedziała, że harcerze chcieliby wydzierżawić kawałek terenu obok Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej na działania związane z przyrodą. Miasto musiało wyłożyć pewną kwotę na przystosowanie tego terenu. Pamiętam jak o tym mówiłem Panu Prezydentowi, że bardzo mi ciąży to, że dzieci siedzą przed komputerami, a taka jest cena odciągnięcia od nich setki dzieci na jakiś czas, żeby się zajęły czymś innym. I dlatego chciałbym, żeby takie organizacje jak Związek Harcerstwa Polskiego prężnie działały i żeby jak najwięcej osób zrzeszały w krąg swojej działalności, aby jak najwięcej młodzieży wyciągnąć z sieci do świata realnego.

K.H. – Dziękujemy za rozmowę i poświęcony nam czas.

Zdjęcia zamieszczone w artykule pochodzą z następujących stron:

https://zorskieinwestycje.pl

https://wiadomosci.onet.pl

https://zory.com.pl

https://pl.wikipedia.org

https://retailjournal.pl

Archiwum Urzędu Miasta Żory