CZUWAJ! ПРИВІТ, СТАЛКЕРІ!

Kilka słów wstępu

W październiku, ubiegłego roku, poprzysięgliśmy sobie, że do ZONY wrócimy i zrobiliśmy to! Bo kto raz poczuł JEJ zew i przekroczył druty Kordonu, już na zawsze zmuszony będzie do NIEJ wracać…

Wszystko rozpoczęło się w lutym, kiedy to otrzymaliśmy informację o następnym zleceniu od ICEF. Zebraliśmy patrol i zapisaliśmy się. Nieco lepiej przygotowani, zahartowani i żądni adrenaliny, a co ważniejsze – w liczniejszym składzie. Tak oto, na następną wyprawę do ZONY wyruszyli:

– Cieniu;

– Krepel;

– Lokaty;

– Starik;

– Gerwazy;

– Golf;

– i Chorąży.

Kiedy idziesz do Strefy, to sobie zakonotuj: z towarem wróciłeś – cud boski, z życiem uszedłeś – daj na mszę, kula patrolu – fart, a cała reszta – jak los zdarzy. 

CIENIU

Dowódca wyprawy

Choć może nie jest to do końca trafne określenie. Wśród wolnych stalkerów nie ma stopni, odznak i kolorowych medali. Długo w ZONIE siedzisz? Aha, 3 lata? To stary jesteś – prowadź! Z zawodu elektryk, hobbystycznie przewodnik na usługach Powinności.

KREPEL

Kobieta w ZONIE

Całkiem rzadki widok, może dlatego że to nie jest kraj miodem i mlekiem płynący. Jeśli już to krwią i potem. Niemniej, Krepel wie jak o siebie zadbać, a jej zdolności przywódcze wprawiają w osłupienie niejednego starego wygę.

LOKATY

Новичок

Czyli w slangu stalkerów – nowicjusz, gołowąs. I tak też w istocie jest, bo jak inaczej nazwiecie kogoś, kto jeszcze dwa miesiące temu wiódł normalne życie, a teraz (z tylko sobie znanych przyczyn) czołga się pod ostrzałem przez Kordon i szuka napromieniowanych świecidełek?

STARIK

Doświadczony

Wśród lokalsów jest on swoistą legendą. Średnia długość życia w Strefie wynosi mniej więcej 2-3 lata. Tymczasem Starik był w ’86, jest i teraz. Nikt nie zna tak dobrze strefy jak on, a jednak woli trzymać się na uboczu i nie rzucać w oczy. Cóż, być może dlatego jeszcze żyje…

GERWAZY

Komandos

Znacie ten typ człowieka, prawda? W ich słowniku nie ma zwrotów pokroju „Nie potrafię”, czy „Nie mogę”. Taaaak, czasami takie podejście może prowadzić do rychłej zguby, a czasami może być opłacalne – i to bardzo! Gruźlica i poparzenia twarzy to niska cena za górę artefaktów, które Gerwazy wyniósł już z anomalii.

GOLF

Złota rączka

Niezawodny jak pewien model VolksWagena. Nie wiadomo, czy wychował się na serialach o MacGyver-ze, czy też zdolności te nabył dopiero w ZONIE. Prawda jest po prostu taka, że w okolicy nie ma lepszego technika, więc jeśli twoja klamka potrzebuje oględzin – wal do niego jak w dym. Koszt adekwatny do jakości usługi.

CHORĄŻY

Handlarz

Apteczki, granaty, klamki, kombinezony! Wszystko dla ciebie przyjacielu! Promocyjna cena zarezerwowana dla moich przyjaciół. Takiego fajnego majchra byś nie chciał? Sam nim mięsaka wczoraj ubiłem. Nie kupisz ty, kupi kto inny – tak się tutaj robi interesy! Przynoś mi dobry chabar, a zapłacę.

„Jakby nagle znalazł się w innym świecie. Miliony zapachów jednocześnie natarły na niego – ostre, słodkie, metaliczne, czułe, niebezpieczne, trwożne, ogromne jak domy, mikroskopijne jak pyłki, ciężkie jak kamienie, subtelne i skomplikowane jak mechanizm zegarka. Powietrze stwardniało, wykrystalizowały się w nim krawędzie, płaszczyzny, kąty, jakby przestrzeń wypełniały ogromne, szorstkie kule, śliskie ostrosłupy, gigantyczne graniaste kryształy i przez to wszystko trzeba było się przedzierać, niby w majakach sennych przez ciemny zagracony antykwariat, pełen staroświeckich, cudacznych mebli. (…) To nie był odmienny świat – to świat znany, codzienny, zwrócił się ku Redowi inną, nieznaną stroną…….”

„To po prostu tak, jakby nam z nieba spadły odpowiedzi na pytania, których jeszcze nie umiemy zadać.”

„Pieniądze są potrzebne żeby o nich nie myśleć”

„Jeśli człowiek pracuje, zawsze pracuje na kogoś, a wtedy nie jest człowiekiem tylko niewolnikiem, a ja wszędzie i zawsze chciałem sam, chciałem być sam, żeby mieć wszystkich gdzieś, razem z ich smutkiem i beznadziejnym żalem.”

~ Arkadij i Borys Strugaccy – „Piknik na skraju drogi”

Wszystko wydawało się takie proste…

Wyrobiliśmy odpowiednie papiery i pojechaliśmy. Dotarcie na granicę Strefy nie było problemem. Niestety, od tamtej pory poruszaliśmy się wyłącznie pieszo. Po drodze na bazę stalkerów co rusz odbieraliśmy urywane transmisje – to ICEF wzywał pomocy! Mogliśmy się tylko domyślać, co zastaniemy na miejscu….

W międzyczasie zapadł zmrok, a każdy stalker wie, że po zmroku się w ZONIE nie chodzi. Na szczęście byliśmy już naprawdę blisko. Wybuchy i karabinowe serie przeszywały powietrze – baza była atakowana przez mutanty! Odbezpieczyliśmy broń, żarty się skończyły. Jeden z nich zaatakował nas po drodze, ale celne podcięcie wyłączyło go z walki.

Coraz bliżej, coraz bliżej…..

„Sokoły – sokoły!!!” – krzyczał dowódca ICEF. „Orły – orły!!!” – odpowiedzieliśmy.

„Zajmujcie pozycje na wale. Musimy jakoś wytrzymać!”

Strzelanina trwała jeszcze chwilę, a gdy mutanty odpuściły na moment, zostaliśmy zapoznani z tragiczną sytuacją na bazie. Reaktor uszkodzony! Komputer odciął dostęp do niższych kondygnacji bunkra, nas zaś zostawiając na górze na pastwę tych pokrak! Na szczęście był i na to sposób. Wystarczyło zdobyć pręty paliwowe!

Nie było łatwo, po cichutku przeczesywaliśmy okoliczne bunkry w poszukiwaniu uranu, który zasiliłby nasz reaktor. Wiele razy cudem uchodziliśmy z życiem przed gniewem Dzieci Zony, ale udało się! Drzwi stanęły otworem, a my – wykończeni, pokładliśmy się spać niepewni jutra…

O jedną antenę za daleko

Dopiero rano okazało się jak wielka jest skala zniszczeń. Kolejne fale mutantów zniszczyły maszt antenowy niezbędny do skomunikowania się z Wielką Ziemią. A żeby tego było mało, zapasy bazy kurczyły się w zastraszającym tempie. Cóż, za coś nam zapłacili, nie? Wędrując całe dziesiątki kilometrów i co rusz walcząc z mutantami zaglądaliśmy w każdą norę w poszukiwaniu potrzebnej elektroniki i zapasów.

Imaliśmy się różnych zajęć, bo dobry stalker wie, że lepiej jest mieć więcej kasy, niż mniej. I tak, na przykład pomagaliśmy w wojskowej kantynie lub robiliśmy zdjęcia mutantom. Spokój przerwało trzeszczenie krótkofalówki. „Do wszystkich patroli – laboratorium w niebezpieczeństwie! Niech wszyscy w zasięgu krótkofali się tam skierują!”.

Ruszyliśmy i my, lecz tuż przed wejściem do bunkra naukowców zostaliśmy zmieceni z nóg potężną eksplozją. No tak, laboratorium wysadzone, a kto stał najbliżej? Oczywiście my…

Co gorsza, na dźwięk eskplozji, zleciały się na nas mutanty z całej okolicy. Wielu z nas raniły, ale daliśmy im odpór. Uratowało nas tylko opanowanie i przewaga ogniowa, ponieważ posiłki wysłane przez ICEF nie zdołały się do nas przebić.

Ale uszliśmy stamtąd i co więcej, znaleźliśmy potrzebną antenę.

Nadchodzi zmrok

Właśnie ta myśl kołatała się w naszych głowach i przenikała aż do serc, które powoli ogarniała trwoga.

Czy przetrwamy? Czy uda nam się wezwać wsparcie?

Zajeliśmy raz jeszcze pozycje obronne. Tym razem byliśmy w nieco lepszej sytuacji, gdyż mieliśmy dość czasu na przygotowanie wałów obronnych. Niestety, wystrzelonych patronów nikt w ZONIE nie elaboruje, więc ilośc amunicji była co najmniej śmieszna.

Potężny ryk przeszył powietrze. Nadchodzą. Powoli wyłaniają się z mroku jak ryby głębinowe. Na początku strzelaliśmy pojedynczo – celnie, ale w miarę napływu hordy mutantów, praliśmy już bez przerwy. Wybuchały granaty, ludzie padali ranni, ale Niebiańska Sotnia nadal trwała. Nasze własne Termopile zakończył dopiero krótki rozkaz dowódcy – „Do schronu!”.

Pierwsza rubież była stracona, ale liczyliśmy, że mutanty nie przedostaną się przez metalowe grodzie. Och, jak bardzo się myliliśmy. Dzieci Zony dosłownie wyrwały je z zawiasów i szybko poszły w ruch ławy, skrzynie i krzesła – wszystko czym można było zabarykadować przejście!

Na nasze szczęście – bunkier posiadał wyjście ewakuacyjne. Wystarczyło TYLKO się do niego dostać, a następnie na lądowisko!

Przedzieraliśmy się kawałek po kawałku, torując sobie przejście ogniem z automatów.

Dotarliśmy na miejsce! Teraz tylko odpalić tę cholerną antenę! Działaj, działaj……

Jest! Słyszą nas – „Przyślijcie śmigłowiec! Już!”

W chwilę potem uchodziliśmy już we wnętrznościach metalowego ptaka. Tę bitwę przegraliśmy, ale przeżyliśmy, a to zwycięstwo samo w sobie…

Taaaak, właśnie takie obrazy serwuje wyobraźnia, na myśl o XII edycji HRF „Czarnobyl”, więc jeśli zapytacie nas o klimat – odpowiemy, że było bardziej niż dobrze. W tym miejscu raz jeszcze dziękujemy całej kadrze rajdu, którą stanowią tacy zapaleńcy – jak i my! Tym szczególniej, że większość środków zebranych od uczestników, została przeznaczona na pomoc osobom dotkniętym wojną w Ukrainie.

Czy wrócimy za rok? OCZYWIŚCIE!

 

Strona Rajdu:

http://rajdczarnobyl.3mdw.cba.pl/

https://www.facebook.com/RajdCzarnobyl

Czas pozostały do XIV edycji rajdu:

Dzień(s)

:

Godzina(y)

:

Minut(y)

:

Sekund(y)

Niebiańska Sotnia…..

Od ukraińskich słów Небесна Сотня, a więc określenia wszystkich zmarłych w trakcie tzw. „Euromajdanu” z lat 2013-2014. Są to pierwsze ofiary dążenia Ukrainy do demokracji i szeroko pojętego „zachodu”. Chcieliśmy w ten sposób oddać cześć ludziom, którzy zginęli w słusznej sprawie, gdyż nie ma większej wartości nad wolność.

Pomnik na Alei Bohaterów Niebiańskiej Sotni w Kijowie.

Dobrej wam ZONY stalkerzy,

CZUWAJ!