Autor tekstu: phm. Mateusz Buksa „Szwagier”

W ostatni weekend wataha Wilków wyruszyła na swoją pierwszą wyprawę górską w tym roku harcerskim. W piątek na Dworcu Autobusowym w Żorach 10 DH „Wilki” oraz 6 DW „Agricola” zebrały się by wyruszyć na przygodę w Beskid Śląski. Na dworcu zebrali się harcerze wraz z rodzicami. Tam wsiedliśmy do autobusu, który zawiózł nas do ośrodka w Wiśle Malince.

Przed godziną 18.00 dotarliśmy na Ośrodek „Granit”. Krótkie zapoznanie z terenem ośrodka, zakwaterowanie i przygotowanie do zajęć. Wieczorem odbył się obrzędowy kominek. Wspólnie dyskutowaliśmy o harcerskiej drodze, wyzwaniach oraz celach jakie sobie stawiamy. Po zakończeniu kominka jeszcze przed ciszą nocną śpiewaliśmy piosenki przy akompaniamencie gitary druha Mateusza. Późna godzina oznaczała jedno; Oboźny zarządził: CISZA NOCNA! GASNĄ LATARKI, CICHNĄ ROZMOWY! BIWAK ŚPI! – czas do łóżek.

Wczesnym rankiem usłyszeć można było znowu oboźnego dh Filipa. Szybka pobudka, poranny rozruch i przygotowanie do wyjścia na górski szlak. Uczestnicy zjedli śniadanie, po czym spakowali plecak na wędrówkę. O godzinie 9.00 niespodziewanie dla naszych uczestników dołączyło do nas trzech druhów: dh Paweł Truszkowski (poprzedni drużynowy 10 DH Wilki), dh Damian Nikiel (poprzedni drużynowy 6 DH Agricola) oraz dh Konrad Kiwerc (członek Agricoli sprzed kilku lat). Druhowie wsparli nas dobrym duchem i humorem na trasie. Ich obecność dodała siły na trasie, dzięki czemu sprawnie dotarliśmy na szczyt Baraniej Góry. Tam zastaliśmy pierwszy w tym roku śnieg. Pogoda próbowała nas zniechęcać lekkim deszczem i wiatrem, ale widząc taką dziarską grupę odpuściła.

Prosto ze szczytu zeszliśmy do schroniska PTTK na Przysłopie. Gdy nasi harcerze na trasie usłyszeli historie o wspaniałych kebabach z oscypkiem w schronisku, niemal biegli szlakiem, aby jak najszybciej dostać się do schroniska. Na miejscu kebabów nie było, ale za to czekała gorąca herbata z cytryną i miodem. Tu każdy mógł nabrać sił i wysuszyć ubranie.

Gdy naładowaliśmy baterie ruszyliśmy w dalszą wędrówkę w dół w stronę Wisły Czarne. Gdy tam dotarliśmy pojawiły się chwile zwątpienia, lecz gdy dh Mateusz pokazał nam ile już przeszliśmy, a ile nam zostało ruszyliśmy ostrym krokiem w kierunku ośrodka. Tuż po godzinie 17.30 dotarliśmy na bazę biwakową. Krótki odpoczynek, gorący obiad i można już w końcu wyprostować zmęczone wędrówką nogi.

Wieczorem na naszym biwaku pojawił się gość specjalny – Krzysztof Ibisz (w jego roli dh Filip), który poprowadził biwakową wersję „Awantury o kasę”. Trzy drużyny rywalizowały ze sobą o zwycięstwo w pierwszym etapie, aby później zmierzyć się z drużyną mistrzów złożonej z kadry biwaku. Druh Filip dla wszystkich drużyn przygotował niezwykle ciekawe pytania, które pozostały zagadką nawet dla pozostałej kadry biwaku. Dramatyczny finał rozgrywek doprowadził do pojedynku jeden na jeden, w którym w szranki stanęli dh Szymon Niedziela i dh Adam Tesluk. Na ostatnie pytanie jednak oboje nie znali odpowiedzi co doprowadziło do zwycięstwa drużyny mistrzów. Tym razem to kadra biwakowa okazała się minimalnie lepsza.

To jednak nie był koniec wyzwań na ten dzień. Dwie drużyny spośród uczestników wzięły udział w „Familiadzie”. Druh Szymon Niedziela w roli prowadzącego sprawdził się świetnie, nawet mówiąc „żenujący dowcip prowadzącego”.  Niestety drużyna, która dostała się do finału nie uzbierała wymaganych 200 pkt, ale i tak wszyscy bawili się świetnie. Atmosfera w zawodach była fantastyczna.

Czas już kończyć ten dzień. Przynajmniej tak się wszystkim wydawało.  Po godzinie 00.00 kilkoro harcerzy zostało wybudzonych ze snu. Tajemnicze nocne zadanie, zasłonięte oczy, ktoś prowadzi ich w nieznane. Chwila niepewności, odsłonięcie oczu i widok blasku płonącego ogniska. To ten moment, na który czekali odkąd wstąpili do drużyny. Tej nocy pięciu harcerzy złożyło Przyrzeczenie Harcerskie.  Serdecznie gratulujemy druhom:  Konrad Konik, Bruno Roman, Patryk Bonar, Kamil Hoły, Eryk Piojda.

Życzymy druhom dalszych sukcesów na harcerskim szlaku, a może już za kilka lat pod tym Krzyżem pojawi się kolorowa podkładka instruktorska.

Następnego dnia wróciliśmy do domu pełni wrażeń i wspomnień, które napewno pozostaną w naszej pamięci na długo.

 Do zobaczenia na trasie harcerskiej drogi