W dniu 07.02.21 Komisja Historyczna naszego hufca odbyła wycieczkę do Serca Ziemi Śląskiej – Katowic. Celem były m. in. Chorzowski Park Etnograficzny, Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach, oraz muzeum przy gliwickiej Radiostacji i Nikiszowiec.

Do Katowic dotarliśmy busem prywatnego przewoźnika. Jako, że czas mieliśmy nadzwyczaj dobry, a wielu członków Komisji obyło się bez śniadania, pierwszy przystanek przypadł w restauracji McDonald. Po sutym posiłku, tym razem z pomocą MZK Tychy dotarliśmy w pobliże skansenu w ChPE, gdzie za symboliczną opłatą spędziliśmy niesamowite godziny podziwiając kunszt budowniczy naszych przodków i wiele przebrzmiałych już rozwiązań rodem z XIX-wiecznej polskiej wsi (kierat, dachy kryte strzechą, etc.).  Sielankowy obraz żywcem wyjęty z przeszłości przywodzi na myśl Reymontowskie Lipce. Była także sposobność do obserwacji stada owiec w trakcie posiłku. Majestatyczne beczułkowate kulki wełny z wolna przeżuwające siano i od czasu do czasu trykające się rogami. Do wielu chat można było wejść, jednakże zdecydowana większość pozostaje zamknięta dla zwiedzających. Wśród otwartych znalazły się np. warsztat stolarza, szkoła i stajnia. Nasze przemyślenia? Na pewno odwiedzimy skansen raz jeszcze, tylko że już w lato!

Co się już tyczy pogody, to w trakcie wycieczki nie dopisała. Siarczysty mróz i silny wiatr odpowiednio ochłodziły nasz zapał.

Następnym przystankiem było Muzeum Powstań Śląskich, które już z zewnątrz wyróżnia się na tle okolicznych szarych kamienic. Nowe, czerwono-brązowe cegły i wielkie banery przykuwają wzrok. Po wymuszonej przerwie (zwiedzanie rozpoczyna się o wpół-do i pełnych godzinach) zanurzyliśmy się w zapierający dech w piersiach świat dziejów minionych. Zaczynając od filmu z udziałem Franiszka Pieczki, poprzez czasy przed, w trakcie i po Powstaniach Śląskich mijaliśmy kolejne sale jak urzeczeni, do akompaniamentu elektronicznego przewodnika. Nic jednak więcej napisać nie mogę, aby dla innych było to równie wielkie przeżycie (do czego, naturalnie, zachęcam).

Zwiedzanie muzeum okazało się na tyle czasochłonne, iż z żalem odpuściliśmy sobie gliwicką Radiostację i Nikiszowiec. Oczywiście z zamierzeniem, iż kiedyś wycieczkę powtórzymy 🙂