h.o. Aleksandra Radomska
Meldunek z Ogólnopolskiego Rajdu Szlakiem Wieży Spadochronowej.
06-08.09.2013
Od wielu lat Hufiec ZHP Katowice organizuje rajd ORSWS. Impreza kierowana praktycznie dla każdego pod warunkiem, że wyrazi takową chęć, ponieważ trasy były przewidziane dla każdego pionu wiekowego. W tym roku również harcerze z Żor postanowili się w ten sposób pobawić.
Szóstego września czwórka Żorzan ruszyła do Katowic sprawdzić swoje umiejętności. Na miejsce spotkania wyznaczono plan przy Katowickim Hufcu. Pierwsze co rzucało się w oczy po wejściu na teren to multum namiotów i bardzo wiele ludzi, którzy byli roześmiani i uśmiechnięci od ucha. Pogoda dopisywała, więc czemu by ktokolwiek miał przygnębiony? Zaraz przy bramie sprawdzono ewidencję, wręczono przepustki oraz rajdowe koszulki, a następnie pokazywano gdzie dana ekipa może rozłożyć swój namiot. Po powitalnym apelu był czas na zapoznanie się oraz czas dla spóźnialskich. Kolejnym ważnym punktem były zajęcia. Dla młodszych były wszelakie warsztaty. Natomiast dla wędrowników, czyli i dla patrolu z Żor rozpoczęła się detektywistyczna gra na terenie Katowic. Należało dowiedzieć się co stało się z pewną denatką. Było kilka podpowiedzi, ale wiele rzeczy w tym było niejasnych. Okazało się jednak, że siostrzana miłość kierowana była nienawiścią… Po powrocie na bazę trzeba było napisać artykuł odnośnie całej tej historii związanej z morderstwem. Wieczorem za to był czas dla miłośników muzyki. Po wszystkim zwołano patrolowych na odprawę i tam dowiedzieli się co dziać się będzie dnia następnego. W ręce dostali mapy i o pierwszej w końcu można było się położyć w śpiworach.
Pobudka o godzinie 5.40! Jednak gdy wyszło się z namiotu nikomu nie chciało się już spać, bo powietrze było tak orzeźwiające, że każdy od razu dostał dodatkowej porcji energii. O 7.00 trzeba było już być na swoim pierwszym punkcie. Gra była dostosowana do różnych ludzi. Każdy znalazł coś dla siebie: samarytanka, szyfry, sport etc., ale też ułożenie kostki Rubika, naprawa motocyklu czy chodzenie na szczudłach. Trasa wędrownicza jak można było się domyśleć była najdłuższa, ale przemieszczanie z jednego punktu do drugiego nie było ciężkie. Po powrocie było jednak widać zmęczenie na twarzach uczestników. Dzięki zaciętości każdy dalej żwawo uczestniczył w pozostałych atrakcjach. Około 17 w jednej ze szkół odbyła się Dębowa Gala. Wieczorem wszyscy, zarówno maluchy jak i Ci starsi zebrali się u stóp Wieży Spadochronowej na plenerowym kinie. Wyświetlono „Baczyńskiego”. Pomimo późnej godziny i zimna wszyscy dali radę. Po seansie dla najwytrwalszych było ognisko i śpiewanie piosenek harcerskich, a kto chciał udał się w objęcia Morfeusza.
W ostatni dzień od rana witało wszystkich przepiękne słońce. Po porannej toalecie odbył się apel wieńczący rajd. Samo meldowanie patroli trwało około kwadransa, a potem coś na co każdy czekał, czyli kto wygrał? Następnie wszyscy wrócili posprzątać bazę i spakować gigantyczne plecaki. Kto chciał mógł zostać na festynie.
Jako jedna z uczestniczek śmiało mogę mówić, że bawiłam się dobrze. Pomimo problemów z dotarciem dalszych przeszkód nie było. W takich chwilach nie zważa się nawet na zmęczenie po całym dniu ciężkiej pracy. A do tego wszystkiego można było poznać nowych ludzi z przeróżnych środowisk, albo też spotkać ludzi których poznało się już kiedyś na innej imprezie harcerskiej. To jest chyba magia harcerstwa, że pomimo różnic jakie przecież każdy wykazuje, to i tak coś nas łączy. Coś czego nie da ubrać się w słowa. I to jest w tym właśnie najpiękniejsze! Jeśli będzie taka możliwość za rok również się wybiorę w to miejsce.