HO Aleksandra RADOMSKA
Żorskie zuchy chcąc wyjechać na wakacje postanowiły dołączyć do Kolonii Zuchowej organizowanej przez Hufiec Ziemi Cieszyńskiej. Współpraca była bardzo owocująca, dlatego też po wesołych minkach dzieci było widać, że wszystkim się podobało. Nasze wakacyjne zmagania odbywały się od 30 czerwca do 13 lipca na bazie harcerskiej w Drogomyślu.
Naszym motywem przewodnim był Piotruś Pan. Był to strzał w dziesiątkę, ponieważ podobało się nie tylko zuchom, ale i kadrze przez co każdy wpadł w wir fantazji. Bawili się zarówno starsi jak i młodsi.
Nasze przygody w Nibylandii były nie lada błahostką. Za naszą pomocą Piotruś Pan pogodził się ze swoją przyjaciółką Dzwoneczkiem, a w zamian oni pomogli nam zdobyć przepis na magiczny pył, a później składniki do niego. Można wierzyć lub nie, ale zdobycie ich nie było wcale takie łatwe. Nibylandzcy goście z reguły nam pomagali, ale zdarzali się też Ci którzy za wszelką cenę chcieli nam przeszkodzić.
Żorskie zuchy chcąc wyjechać na wakacje postanowiły dołączyć do Kolonii Zuchowej organizowanej przez Hufiec Ziemi Cieszyńskiej. Współpraca była bardzo owocująca, dlatego też po wesołych minkach dzieci było widać, że wszystkim się podobało. Nasze wakacyjne zmagania odbywały się od 30 czerwca do 13 lipca na bazie harcerskiej w Drogomyślu.
Naszym motywem przewodnim był Piotruś Pan. Był to strzał w dziesiątkę, ponieważ podobało się nie tylko zuchom, ale i kadrze przez co każdy wpadł w wir fantazji. Bawili się zarówno starsi jak i młodsi.
Nasze przygody w Nibylandii były nie lada błahostką. Za naszą pomocą Piotruś Pan pogodził się ze swoją przyjaciółką Dzwoneczkiem, a w zamian oni pomogli nam zdobyć przepis na magiczny pył, a później składniki do niego. Można wierzyć lub nie, ale zdobycie ich nie było wcale takie łatwe. Nibylandzcy goście z reguły nam pomagali, ale zdarzali się też Ci którzy za wszelką cenę chcieli nam przeszkodzić.
Nasze zmagania
Najtrudniejszy dzień dla naszych małych uczestników. Trzeba było pożegnać się z rodzicami i ruszyć w nieznane. Niestety nie obeszło się bez łez. Na szczęście druhny były wyposażone w chusteczki i każdy mały zuch mógł liczyć na pomoc. Euforia jednak nie opuszczała- nowe koleżanki, obce druhny i domki w których będzie się spało. Łzy szybko wyschły i zaczęły się radosne śmiechy.
Pierwszym zadaniem było wydobyć ze smoka przepis na magiczny pył. Najpierw jednak musieliśmy go uśpić. Wszyscy wykazali się odwagą.
Pierwszym składnikiem, który zdobyliśmy było pióro Szamana. Dlatego odwiedziły nas prawdziwe Indianki. Pomogliśmy im w polowaniu na bizona, a w zamian dały nam upragnione pióro. Razem z chłopcami, którzy mieszkają z Piotrusiem roiliśmy własne flagi, a potem budowaliśmy bazy. Za to, że świetni się z nami bawili dostaliśmy od nich słodki mus.
Odwiedziły nas nawet same syreny! Lubią piękne rzeczy, więc musieliśmy zrobić dla nich mandale. Na szczęści się spodobały, więc ofiarowały nam w zamian karminowe łuski. Uwaga piraci! Tak, tak to nie żarty. Chyba nas nie polubili. Wykradliśmy im złoto do naszego przepisu, ale i skarb którym okazały się koszulki kolonijne. Na szczęście pomagał nam zaprzyjaźniony żeglarz.
Piotruś poprosił nas, abyśmy zrobili przyjęcie niespodziankę. Okazało się, że to urodziny Wendy! Dobrze było widzieć uśmiech na jej twarzy gdy zobaczyła co takiego jej przygotowaliśmy. Każdy wręczył jej prezent wykonany własnoręcznie i zatańczyliśmy dla niej taniec. Nawet zrobiliśmy specjalnie dla niej sałatkę owocową.
Nareszcie spotkanie z rodzicami. Pokazaliśmy im co już potrafimy i przedstawiliśmy nowych przyjaciół. Wieczorne przedstawienie u niektórych nawet wywołało łzy. Jak pojechali przeszliśmy się do zuchowego kina.
Nadszedł dzień zabaw i figli. Rano targi zuchowe! Chyba najlepszymi klientkami były same druhny… A po południu jeszcze więcej zabaw, pląsów, gier i nasza kochana klanza! Podniebna akademia napisała nam jednak list, że jeśli chcemy uzyskać podniebną chmurkę musimy wykonać parę eksperymentów. Oczywiście udało nam się to!
Wycieczka! Wybraliśmy się do Ustronia. Chociaż wszyscy mówili, że wybieramy się po pył wulkaniczny, który jest naszym kolejnym składnikiem. Zdobyliśmy to po co poszliśmy. Przy okazji mamy mnóstwo pamiątek. Pod koniec puściliśmy się w szał zabaw i byliśmy nawet w kinie 4D.
Robale mądrale okazały się być miłe i nie przemądrzałe. Dzięki nim wiemy co nieco o ekosystemach oraz innych fascynujących przyrodniczych rzeczach. Składniki już mamy. Tylko coś się tu nie zgadza. Nie mamy w czym przyrządzić magicznego pyłu! Na szczęście są panie kucharki, które nas uratują. W zamian zrobiliśmy dla nich prezenty, modę kuchenną i skecz, a także sami wymyśliliśmy piosenkę.
Dzień gotowania pyłu. Okazał się prosty do zrobienia. A efekty?! Lataliśmy!
I przyszedł dzień rozstania. Z jednej strony wszyscy się cieszyli, bo stęsknili się za rodzicami. Z drugiej jednak będzie nam brakowało tego wszystkiego. Gdy zapytano zuchy czy za rok przyjadą wszyscy krzyknęli „TAK!” Ostatni apel, ostatnie śpiewanie piosenki kolonii. I znów łzy. Tym razem zarówno smutku jak i radości.