CZUWAJ! ПРИВІТ, СТАЛКЕРІ!
Stalker
Kilka słów wstępu
W październiku, ubiegłego roku, poprzysięgliśmy sobie, że do ZONY wrócimy i zrobiliśmy to! Bo kto raz poczuł JEJ zew i przekroczył druty Kordonu, już na zawsze zmuszony będzie do NIEJ wracać…
Wszystko rozpoczęło się w lutym, kiedy to otrzymaliśmy informację o następnym zleceniu od ICEF. Zebraliśmy patrol i zapisaliśmy się. Nieco lepiej przygotowani, zahartowani i żądni adrenaliny, a co ważniejsze – w liczniejszym składzie. Tak oto, na następną wyprawę do ZONY wyruszyli:
– Cieniu;
– Krepel;
– Lokaty;
– Starik;
– Gerwazy;
– Golf;
– i Chorąży.
Kiedy idziesz do Strefy, to sobie zakonotuj: z towarem wróciłeś – cud boski, z życiem uszedłeś – daj na mszę, kula patrolu – fart, a cała reszta – jak los zdarzy.
„Jakby nagle znalazł się w innym świecie. Miliony zapachów jednocześnie natarły na niego – ostre, słodkie, metaliczne, czułe, niebezpieczne, trwożne, ogromne jak domy, mikroskopijne jak pyłki, ciężkie jak kamienie, subtelne i skomplikowane jak mechanizm zegarka. Powietrze stwardniało, wykrystalizowały się w nim krawędzie, płaszczyzny, kąty, jakby przestrzeń wypełniały ogromne, szorstkie kule, śliskie ostrosłupy, gigantyczne graniaste kryształy i przez to wszystko trzeba było się przedzierać, niby w majakach sennych przez ciemny zagracony antykwariat, pełen staroświeckich, cudacznych mebli. (…) To nie był odmienny świat – to świat znany, codzienny, zwrócił się ku Redowi inną, nieznaną stroną…….”
„To po prostu tak, jakby nam z nieba spadły odpowiedzi na pytania, których jeszcze nie umiemy zadać.”
„Pieniądze są potrzebne żeby o nich nie myśleć”
„Jeśli człowiek pracuje, zawsze pracuje na kogoś, a wtedy nie jest człowiekiem tylko niewolnikiem, a ja wszędzie i zawsze chciałem sam, chciałem być sam, żeby mieć wszystkich gdzieś, razem z ich smutkiem i beznadziejnym żalem.”
~ Arkadij i Borys Strugaccy – „Piknik na skraju drogi”
Wszystko wydawało się takie proste…
Wyrobiliśmy odpowiednie papiery i pojechaliśmy. Dotarcie na granicę Strefy nie było problemem. Niestety, od tamtej pory poruszaliśmy się wyłącznie pieszo. Po drodze na bazę stalkerów co rusz odbieraliśmy urywane transmisje – to ICEF wzywał pomocy! Mogliśmy się tylko domyślać, co zastaniemy na miejscu….
W międzyczasie zapadł zmrok, a każdy stalker wie, że po zmroku się w ZONIE nie chodzi. Na szczęście byliśmy już naprawdę blisko. Wybuchy i karabinowe serie przeszywały powietrze – baza była atakowana przez mutanty! Odbezpieczyliśmy broń, żarty się skończyły. Jeden z nich zaatakował nas po drodze, ale celne podcięcie wyłączyło go z walki.
Coraz bliżej, coraz bliżej…..
„Sokoły – sokoły!!!” – krzyczał dowódca ICEF. „Orły – orły!!!” – odpowiedzieliśmy.
„Zajmujcie pozycje na wale. Musimy jakoś wytrzymać!”
Strzelanina trwała jeszcze chwilę, a gdy mutanty odpuściły na moment, zostaliśmy zapoznani z tragiczną sytuacją na bazie. Reaktor uszkodzony! Komputer odciął dostęp do niższych kondygnacji bunkra, nas zaś zostawiając na górze na pastwę tych pokrak! Na szczęście był i na to sposób. Wystarczyło zdobyć pręty paliwowe!
Nie było łatwo, po cichutku przeczesywaliśmy okoliczne bunkry w poszukiwaniu uranu, który zasiliłby nasz reaktor. Wiele razy cudem uchodziliśmy z życiem przed gniewem Dzieci Zony, ale udało się! Drzwi stanęły otworem, a my – wykończeni, pokładliśmy się spać niepewni jutra…
O jedną antenę za daleko
Dopiero rano okazało się jak wielka jest skala zniszczeń. Kolejne fale mutantów zniszczyły maszt antenowy niezbędny do skomunikowania się z Wielką Ziemią. A żeby tego było mało, zapasy bazy kurczyły się w zastraszającym tempie. Cóż, za coś nam zapłacili, nie? Wędrując całe dziesiątki kilometrów i co rusz walcząc z mutantami zaglądaliśmy w każdą norę w poszukiwaniu potrzebnej elektroniki i zapasów.
Imaliśmy się różnych zajęć, bo dobry stalker wie, że lepiej jest mieć więcej kasy, niż mniej. I tak, na przykład pomagaliśmy w wojskowej kantynie lub robiliśmy zdjęcia mutantom. Spokój przerwało trzeszczenie krótkofalówki. „Do wszystkich patroli – laboratorium w niebezpieczeństwie! Niech wszyscy w zasięgu krótkofali się tam skierują!”.
Ruszyliśmy i my, lecz tuż przed wejściem do bunkra naukowców zostaliśmy zmieceni z nóg potężną eksplozją. No tak, laboratorium wysadzone, a kto stał najbliżej? Oczywiście my…
Co gorsza, na dźwięk eskplozji, zleciały się na nas mutanty z całej okolicy. Wielu z nas raniły, ale daliśmy im odpór. Uratowało nas tylko opanowanie i przewaga ogniowa, ponieważ posiłki wysłane przez ICEF nie zdołały się do nas przebić.
Ale uszliśmy stamtąd i co więcej, znaleźliśmy potrzebną antenę.
Nadchodzi zmrok
Właśnie ta myśl kołatała się w naszych głowach i przenikała aż do serc, które powoli ogarniała trwoga.
Czy przetrwamy? Czy uda nam się wezwać wsparcie?
Zajeliśmy raz jeszcze pozycje obronne. Tym razem byliśmy w nieco lepszej sytuacji, gdyż mieliśmy dość czasu na przygotowanie wałów obronnych. Niestety, wystrzelonych patronów nikt w ZONIE nie elaboruje, więc ilośc amunicji była co najmniej śmieszna.
Potężny ryk przeszył powietrze. Nadchodzą. Powoli wyłaniają się z mroku jak ryby głębinowe. Na początku strzelaliśmy pojedynczo – celnie, ale w miarę napływu hordy mutantów, praliśmy już bez przerwy. Wybuchały granaty, ludzie padali ranni, ale Niebiańska Sotnia nadal trwała. Nasze własne Termopile zakończył dopiero krótki rozkaz dowódcy – „Do schronu!”.
Pierwsza rubież była stracona, ale liczyliśmy, że mutanty nie przedostaną się przez metalowe grodzie. Och, jak bardzo się myliliśmy. Dzieci Zony dosłownie wyrwały je z zawiasów i szybko poszły w ruch ławy, skrzynie i krzesła – wszystko czym można było zabarykadować przejście!
Na nasze szczęście – bunkier posiadał wyjście ewakuacyjne. Wystarczyło TYLKO się do niego dostać, a następnie na lądowisko!
Przedzieraliśmy się kawałek po kawałku, torując sobie przejście ogniem z automatów.
Dotarliśmy na miejsce! Teraz tylko odpalić tę cholerną antenę! Działaj, działaj……
Jest! Słyszą nas – „Przyślijcie śmigłowiec! Już!”
W chwilę potem uchodziliśmy już we wnętrznościach metalowego ptaka. Tę bitwę przegraliśmy, ale przeżyliśmy, a to zwycięstwo samo w sobie…
Taaaak, właśnie takie obrazy serwuje wyobraźnia, na myśl o XII edycji HRF „Czarnobyl”, więc jeśli zapytacie nas o klimat – odpowiemy, że było bardziej niż dobrze. W tym miejscu raz jeszcze dziękujemy całej kadrze rajdu, którą stanowią tacy zapaleńcy – jak i my! Tym szczególniej, że większość środków zebranych od uczestników, została przeznaczona na pomoc osobom dotkniętym wojną w Ukrainie.
Czy wrócimy za rok? OCZYWIŚCIE!
Strona Rajdu:
http://rajdczarnobyl.3mdw.cba.pl/
https://www.facebook.com/RajdCzarnobyl
Czas pozostały do XIV edycji rajdu:
Dzień(s)
:
Godzina(y)
:
Minut(y)
:
Sekund(y)
Niebiańska Sotnia…..
Od ukraińskich słów Небесна Сотня, a więc określenia wszystkich zmarłych w trakcie tzw. „Euromajdanu” z lat 2013-2014. Są to pierwsze ofiary dążenia Ukrainy do demokracji i szeroko pojętego „zachodu”. Chcieliśmy w ten sposób oddać cześć ludziom, którzy zginęli w słusznej sprawie, gdyż nie ma większej wartości nad wolność.
Pomnik na Alei Bohaterów Niebiańskiej Sotni w Kijowie.
Dobrej wam ZONY stalkerzy,
CZUWAJ!