„Dzień po raz pierwszy”, czyli żorska 16 DH Wataha na Defiladzie w Wiśle

Gdy decydowałem, że wspólnie z Watahą weźmiemy udział w uroczystościach upamiętniających 70 rocznicę defilady oddziałów Narodowych Sił Zbrojnych kpt. Henryka Flame „Bartek”, biłem się z różnymi uczuciami.
Z jednej strony wiedziałem, ze swojego doświadczenia, że udział w takim przedsięwzięciu to wspaniała możliwość poznania ludzi, którzy myślą szczerze, nic nie udają, dla których dobro Ojczyzny to wartość najbliższa, jak śpiewa zespół w piosence poświęconej Żołnierzom Wyklętym. Z drugiej jednak strony zastanawiałem się, czy moi harcerze, nie są jeszcze za młodzi, czy nie jest za szybko, czy zrozumieją ten patriotyczny przekaz. Z perspektywy całego dnia i przebiegu uroczystości mogę jednak stwierdzić, że inicjatywa wyjazdu na Defiladę do Wisły, to był bardzo dobry pomysł, a cały dzisiejszy dzień mogę podsumować słowami: „Dzień po raz pierwszy”…

70 rocznica Defilady kpt. Henryka Flame ps. BARTEK w Wiśle 10. 3 maja 2016 roku. zdj. Robert Nowak [219908]

Fot. Robert Nowak

Dlaczego takimi?
Otóż w dniu dzisiejszym, czyli 3 maja 2016 roku, dokładnie 70 lat po uroczystej Defiladzie oddziałów kpt. Henryka Flame „Bartka” wiele zdarzyło się dla naszej Watahy po raz pierwszy.

Wszystko zaczęło się od wspaniałej i wyjątkowej Mszy Polowej, w której uczestniczyliśmy na terenie Campingu Jonidło w Wiśle. Była to nasza pierwsza polowa Msza. Odbyła się w pięknej patriotycznej oprawie, uczestniczyły w niej wszystkie grupy rekonstrukcyjne, poczty sztandarowe, kombatanci oraz my – jedyni przedstawiciele ruchu harcerskiego. Z jednej strony mogliśmy się poczuć wyjątkowo, z drugiej jednak smutno było, że w tak pięknej uroczystości brakuje większej ilości przedstawicieli ruchu harcerskiego. Podczas nabożeństwa razem z innymi grupami czyniliśmy honory drużyny sztandarowej towarzyszącej pocztom sztandarowym.

Po Mszy Polowej odbyła się główna część uroczystości, czyli Defilada wszystkich uczestników obchodów. O ile jako harcerzom zdarza nam się uczestniczyć w mszach, o tyle w defiladzie, szczególnie tak podniosłej braliśmy udział „po raz pierwszy”. Wspólny marsz z campingu Jonidło na Rynek w Wiśle, to były wyjątkowe chwile. Defiladę prowadził szwadron kawalerii, za którym podążały poczty sztandarowe, po nich w bryczce jechali wyjątkowi goście, czyli Żołnierze Wyklęci, Ci którym udało się przetrwać i przeżyć. Również dla nich to były wzruszające momenty. Za bryczką podążała orkiestra, a za nią pododdziały uczestniczące w uroczystościach. Na początku maszerowali współorganizatorzy, czyli Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Beskidy”, a za nimi kolejne grupy rekonstrukcyjne, następnie harcerze – czyli my – 16 DH „Wataha”, później inni mundurowi i na koniec cywilni uczestnicy defilady. Wspólnie tworzyliśmy sporą kolumnę marszową. W trakcie defilady przemaszerowaliśmy pod pomnik walczących o wolność, gdzie uczestniczyliśmy w obchodach rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja, a następnie przemaszerowaliśmy na Rynek w Wiśle.

Ostatnim punktem programu był Apel Poległych, w którym również uczestniczyliśmy „po raz pierwszy”. Przed apelem odbyło się powitanie wszystkich zgromadzonych gości, szczególnie kombatantów. Szczególnie wyjątkowe było wystąpienie przedstawiciela Związku Podhalan, który oprócz pięknych słów, zaśpiewał pieśń poświęconą Żołnierzom NSZ, kpt. Henryka Flame „Bartek”. Do apelu zostali wezwani wszyscy walczący o wolność Ojczyzny w trakcie i po zakończeniu II wojny światowej, w trakcie wzywania kolejnych żołnierzy wszyscy razem skandowaliśmy „Chwałą Bohaterom”. Na koniec odmówiliśmy wspólnie Modlitwę NSZ, którą codziennie wieczorem żegnali dzień Żołnierze Bartka.

Po głównych uroczystościach wróciliśmy na bazę, gdzie postanowiliśmy jeszcze porozmawiać z kombatantami. Taka możliwość w końcu nie zdarza się co dzień. Szczególną uwagę zwróciliśmy na druha kombatanta, który na mundurze miał krzyż harcerski. Druh ten wprowadził nas w osłupienie, kiedy stwierdził, że to on powinien zameldować się mi, drużynowemu, ponieważ mam stopień podharcmistrza, a on tylko przewodnika. Był to wspaniały przykład harcerskiego szyku i tradycji oraz nauka dla harcerzy. Dla mnie to jednak była chwila w której czułem się zaskoczony i nieco zawstydzony, ale co wychowanie harcerskie to wychowanie. Zrobiliśmy sobie wspólne harcerskie zdjęcie, ale to nie był jeszcze koniec zaskoczeń i pierwszych razów tego dnia. Po wykonaniu zdjęcia rozmawialiśmy z naszym Druhem, który zaczął opowiadać nam swoją historię, jak został harcerzem i co łączy go z Żołnierzami Wyklętymi i tu nastąpił prawdziwy szok. Druh Janusz wspaniale i żywo opowiadał swoją harcerską historię o obozach, biwakach, próbach, a następnie pokazał nam legitymację kombatancką, w której widniał wpis „Najmłodszy więzień polityczny PRL-u”. Zakołatało mi wtedy w głowie, że to chyba jakaś pomyłka, przecież najmłodszym więźniem był syn od państwa Żubrydów i wtedy druh Janusz mówi, że nazywa się Janusz Niemiec, ale to jego przybrane nazwisko, ponieważ prawdziwe brzmi Żubryd i wtedy normalnie mnie zatkało, a to nie zdarza się często. Otóż nasz druh to właśnie ten mały Januszek, którego bezpieka aresztowała gdy miał niespełna 5 lat i wtedy wiedziałem, że to był naprawdę dobry pomysł, by przyjechać do Wisły.

Na zakończenie odbyła się jeszcze uroczystość wyjątkowa dla nas – Watahy. 70 rocznica defilady Żołnierzy Wyklętych, których imię zdobywamy zostanie przez nas zapamiętana jeszcze z jednego ważnego powodu, ponieważ nasz druh przyboczny odkrywca Paweł Kupisz otrzymał beret i w ten sposób stał się pierwszą osobą, która ukończyła próbę na beret i go zdobyła. Do relacji chciałbym dołączyć jeszcze wielkie podziękowania dla druha Łukasza Niebrzydowskiego „Gucia” za wspólny wyjazd i możliwość skorzystania z transportu.
„Cześć i chwała Bohaterom!”

70 rocznica Defilady kpt. Henryka Flame ps. BARTEK w Wiśle. 3 maja 2016 roku. zdj. Robert Nowak [219917]

70 rocznica Defilady kpt. Henryka Flame ps. BARTEK w Wiśle. 3 maja 2016 roku. zdj. Robert Nowak

Tekst i zdjęci: phm. Robert Nowak „IwaN” HR

Karta z historii. Defilada „Bartka” w Wiśle. Dnia 3 maja 1946 r. miało miejsce wydarzenie bez precedensu w będącej pod okupacją sowiecką Polsce. Tego dnia blisko 200 w pełni umundurowanych i uzbrojonych żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, ze zgrupowania kpt. Henryka Flame ps. „Bartek”, przemaszerowało na oczach sterroryzowanych komunistów w defiladzie przez wypoczynkową miejscowość, jaką do tej pory jest Wisła. Władza komunistyczna krwawo zemściła się za ten przejaw polskości. Większość oddziału „Bartka” została zamordowana w operacji „Lawina”. Komunistyczny aparat bezpieczeństwa poprzez wprowadzenie w otoczenie kpt. Flame swojego agenta, sfingował wyjazd zgrupowania na zachód, do gen. Andersa. Wyjechały trzy z planowanych czterech transportów. Żołnierzy po drodze mordowano w specjalnie przygotowanych na terenie Opolszczyzny na tą okoliczność miejscach. W ostatnim czasie ofiary jednej z tych zbrodni zostały odnalezione podczas prac ekshumacyjnych prowadzonych w Starym Grodkowie. Cudem odwołano wyjazd czwartego transportu i w ten sposób pozostała przy życiu niewielka ilość żołnierzy „Bartka”. Sam charyzmatyczny dowódca nie umiał sobie po tej zbrodni znaleźć miejsca i ujawnił się władzy komunistycznej w 1947 roku. Komuniści jednak mu nie odpuścili, już po ujawnieniu 1 grudnia 1947 roku został on w Zabrzegu k. Czechowic Dziedzic zamordowany poprzez strzał w przez funkcjonariusza miejscowego MO Rudolfa Dadaka, który nigdy nie odpowiedział za to morderstwo.